Sezon na rabarbar powoli zbliża się ku końcowi. Można go jeszcze znaleźć w sprzedaży, ale wypierają go atrakcyjniejsze truskawki, czereśnie i wiśnie. O winie rabarbarowym pisałem już wcześniej, podając trzy sprawdzone przepisy. Sam jednak postanowiłem pójść nieco inną drogą, najważniejszymi punktami której są:
- uzyskanie na zimno soku rabarbarowego do fermentacji;
- niewytrącanie kwasu szczawiowego.
Z doświadczeń innych winiarzy wynika, że z różowego koloru soku niewiele zostaje. Wino rabarbarowe jest winem białym. |
Druga sprawa to kwas szczawiowy. Niektórzy autorzy książek o winach domowych wyolbrzymiają jego szkodliwość, zalecają jego usunięcie węglanem wapnia, przez co być może zniechęcają winiarzy amatorów do zajęcia się rabarbarem. Jak jednak zostało napisane w artykule z przepisami, rabarbar owszem zawiera sporo kwasu szczawiowego (ok. 1 g/l soku), jednak znajduje się on głównie w liściach, nie łodydze, poza tym inne owoce i warzywa (a nawet herbata czy czekolada) również zawierają w sobie kwas szczawiowy, który jest konsumowany z nimi bez zastrzeżeń (lub nieświadomie).
Wynik miareczkowania: 13 g/l |
Ważniejszą, według mnie, kwestią jest nadmiar kwasu jabłkowego (ok. 14 g/l), co utrudnia zrobienia wina rabarbarowego z 100% soku. Wspomniane już przepisy opierają się na zasadzie 1 kg rzewienia na 2 l wody, dzięki czemu poziom kwasowości zostaje unormowany. W moim przypadku również rozcieńczyłem sok wodą (jednak dużo mniej) oraz zastosowałem drożdże, redukujące kwas jabłkowy w czasie fermentacji alkoholowej (Lalvin 71B).
Po uzupełnieniu moszczu syropem cukrowym (cukru potrzeba sporo, rabarbar zawiera go bardzo mało, tylko ok. 1%), taniną winiarską, pożywką i zaszczepieniu drożdżami, nastaw fermentuje w temperaturze poniżej 20 st. C.
Jak wyszło wino? Czy faktycznie lepsze jest w smaku od tego wykonanego według przepisu zamieszczonego na stronie Łódzkiego Klubu Winiarza?
OdpowiedzUsuń